W Stanach nazywa sie takie mini kurczaki cornish hens. Nie moglam znalezc polskiej nazwy tych malych ptaszkow, jakos nie bardzo dowierzalam Wspanialemu, ze to nic wiecej tylko kurczak, ktoremu nie bylo dane dorosnac do wiekszych rozmiarow, az wreszcie zerknelam do Wiki i przekonalam sie, ze Wspanialy ma racje. Sa to kurczaki, ktorym nie pozwolono dorosnac.
Zanabylam wiec takie mniniaturki na Boze Narodzenie, bo juz nie mialam pomyslu co by tu wykombinowac na bozonarodzeniowy obiad i postanowilam zrobic a nazwalam je:
Butterfly cornish hens w pomaranczowej glazurze
Potrzebujemy do tego mini kurczaki w ilosci jeden na dwie osoby (polowka na glowe jest w sam raz)
sol, pieprz, musztarde dijon, mrozony koncentrat soku pomaranczowego i to wszystko.
Ptaszydla umyc i kladac na desce piersiami w dol wyciac kregoslup. W ten sposob mozna ptaka rozlozyc na plasko i lekko uderzajac w piersi rozplaszczyc. Posolic i popieprzyc wewnetrzna strone i ulozyc w zaroodpornym naczyniu wysmarowanym maslem.
Znow posolic i popieprzyc i wstawic do nagrzanego do 210C piekarnika.
Lyzke stolowa musztardy wymieszac z dwoma lyzkami koncentratu pomaranczowego i po 30 min pieczenia posmarowac ptaki ta mieszanina. Piec przez nastepne 30 min. Wyjac i znow posmarowac reszta mieszanki koncentratu z musztarda, po uplywie 15 minut przeciac nozycami do drobiu na pol wzdluz kosci mostka.
Takie mlodziutkie kurczaki maja cienka skore i glazura doskonale przez nia penetruje mieso nadajac mu ciekawy bardzo delikatny smak.
Podalam udekorowane plastrem pomaranczy z dodatkiem salatki z aruguli, serem feta i jezynami i czastkami pomaranczy.
jak ten kurczaczek bidnie wygląda...:(
ReplyDeleteBeata--> No zdechly jest, to jak ma wygladac?
ReplyDeletei ałka ma...
ReplyDelete..rzez na kurczaku:)...zaszlachtowana bestia :)
ReplyDelete