Zlote mysli


The only time to eat diet food is while you're waiting for the steak to cook.

Julia Child

Monday, April 2, 2018

Kotlety z jagnieciny z pomaranczowa nuta

Wypadaloby wreszcie chociaz pajeczyne omiesc na tym blogu, bo wstyd, ze lezy odlogiem przez tyle lat.
Okazja jest, bo ponoc zrobilam wlasnie najlepsze kotlety jagniece na te Wielkanoc.
Junior, ktory naprawde jest najwierniejszym i szczerym krytykiem moich poczynan kuchennych stwierdzil:
- Mamo przeszlas sama siebie tym razem. W zyciu bym nie wpadl na to, ze jagniecina mozna  polaczyc z pomarancza. 
Wobec powyzszego uznalam, ze warto ten przepis zapisac jesli nawet nie dla kogos, bo wiekszosc ludzi nie przepada za jagniecina to dla mnie samej na przyszlosc, bo za kilka miesiecy nie bede pamietac jak i co namieszalam.

Skladniki jak zawsze na oko, bo ja rzadko cos mierze ale postaram sie w przyblizeniu podac ilosci.
Mialam 11 kotletow jagniecych bo akurat tyle sie rzeznikowi udalo wykroic :D

Zaczelam od marynaty.

4 duze zabki czosnku
2-3 lyzki stolowe swiezego rozmarynu
2 lyzki stolowe swiezego tymianku
1 lyzka stolowa swiezego oregano
Wrzucic powyzsze skladniki do food procesora (malakser? po polsku? chyba) i drobno posiekac.
Jak ktos nie ma takiej sprytnej maszynki do siekania moze to zrobic nozem na desce.

Teraz zrobilam przerwe i przygotowalam dwie duze pomarancze na chutney bez gotowania, bo tak to nazwalam:)
Przygotowanie pomaranczy polega na ich filetowaniu.
Odkrawamy obydwa konce tak zeby bylo widac dosc duzy krazek miazszu i teraz stawiamy taka pomarancz na desce do krojenia i nozem jadac po luku w/g ksztaltu pomaranczy odkrawamy skore razem z albedo tak aby caly owoc byl zupelnie goly. Bierzemy taki owoc w dlon i wykrawamy miedzy blonami pojedyncze pazurki owoca.
Robimy to wszystko nad miska, do ktorej kapie sok bo wiadomo, ze soku przy tym jest duzo.
Nastepnie wylowilam pojedyncze "filety" pomaranczy i kazdy przekroilam na pol odkladajac je do osobnej miski. Ta pozostala po filetowaniu czesc z blonami odcisnelam  nad miska z sokiem. Ten sok przyda sie za chwile i pozniej.

Wracamy do marynaty.
Jak juz czosnek i ziola mamy rozdrobnione to dolewamy oliwe z oliwek (virgin w moim przypadku) oraz troche soku z pomaranczy regulujac gestosc mazidla, dodajemy sol i pieprz (znow na oko ale duzo, bo kotletow nie solilam ani nie pieprzylam tylko wszystko zalatwila marynata).

Kazdy kotlet smarujemy (pedzelkiem) marynata po obu stronach i odkladamy do naczynia.
Tak to ma wygladac:



Calosc nakrywamy przezroczysta folia i wstawiamy do lodowki.
Kotlety sa stosunkowo cienkie wiec wystarczy nawet godzina, ja zostawilam je w lodowce na trzy godziny bo mialam czas i chcialam, zeby mieso wchlonelo ile sie da smakow marynaty.
Tak wiec polecam trzy godziny;)

Po trzech godzinach wyjmujemy z lodowki i teraz mieso stoi przez godzine w temperaturze pokojowej przed grillowaniem.
U nas byla piekna pogoda, wiec Junior i Wspanialy grillowali na zewnatrz, ale oczywiscie mozna to zrobic w domu, jak kto woli, jak kto lubi.

W czasie kiedy mieso odpoczywalo przed grillowaniem szybko przygotowalam najprostsza salatke swiata:



Tak, cala salatka to przekrojone male pomidorki, bazylia, sol, odrobina pieprzu i oliwa z oliwek.
Wymieszac, nakryc folia przezroczysta i odstawic na stole lub blacie kuchennym, salatka jest gotowa.
Bardzo lubie te salatke w okresie wczesno wiosennym kiedy pomidory sa bez smaku to jedynie te miniaturowe heirloom smakuja jak prawdziwe pomidory. Robie ta salatke zawsze z godzinnym wyprzedzeniem zeby znow oliwka polaczyla pomidorki z bazylia wtedy tak cudnie pachnie...

Zostala do przygotowania jeszcze chutney z pomaranczy.
Czastki pomaranczy mamy juz w misce do nich dodajemy jedna lyzke stolowa dzemu pomranaczowego i mieszamy.
Nastepnie dodajemy pokrojony gruby szczypior cebulowy i posiekana natke pietruszki, sol i odrobine pieprzu.
Mieszamy i jesli jest to za geste to dodajemy wycisniety sok z pomaranczy, ktory ciagle mamy.
Jak nie mamy... bo wczesniej wypilismy;)) to albo musimy wycisnac sok z nastepnej pomaranczy, albo dodac soku z cytryny.
Tak ma to wygladac:



Sprobowac i ewentualnie podregulowac smak dodajac sol, pieprz lub sok z cytryny, lub odrobine miodu w przypadku gdyby sok z cytryny spowodowal, ze jest za kwasne, ale nie sadze, bo dzem jest wystarczajaco slodki.

W czasie kiedy my przygotowujemy chutney, grillowanie kotletow zlecamy mezczyznom:)

Po grillowaniu nalezy znow wszystkie kotlety szczelnie przykryc zeby odpoczely i nie stracily soku.
Zaraz mnie ktos skrytykuje za uzywanie do przykrycia folii aluminiowej, ale serio zdaje ona duzo lepiej egzamin niz koc, czy poduszka. Wiec jak kto woli, ja nakrywam folia alumniowa, ktos lub kocem lub swetrem wydzierganym przez babcie - prosze bardzo nic mi do tego.

Po 15 minutach ukladamy kotlety na talerzu do serwowania na kazdy ktolet nakladajac lyzke pomaranczowego chutney.
Calosc wyglada tak:



Zdjecia nie sa najlepszej jakosci, bo robione bez okularow:)))
Ale zapewniam, ze kotlety smakuja bosko...... sama pozarlam az trzy sztuki, normalnie jeden byl by w sam raz.

Smacznego!!



Wednesday, November 26, 2014

Do piwa, do wina, do niczego czyli dla samej przyjemnosci

Dorwalam super szybki i nie wymagajacy zadnego nakladu pracy na cos co nadaje sie zarowno do piwa, jak do lampki wina, a nawet calkowicie samodzielnie dla przyjemnosci.
Sa to orzechy.
Ja lubie orzechy, wiadomo nie tylko sa tuczace ale i zdrowe, wiec mozna sobie bezkarnie pozwolic.
A zeby byly jeszcze lepsze to postanowilam je doprawic torche na slodko, troche na ostro.
Robi sie to migusiem.

Skladniki:
ok 1kg orzechow moga byc mieszane, moga byc jednego rodzaju jakie kto lubi ja mialam dwa rodzaje, wazne zeby orzechy nie byly slone ani niczym innym wczesniej doprawiane.
1 duze bialko z jajka
1 lyzka stolowa wody
ok 0.25 szklanki cukru
pieprz kajenski (ja dalam 3lyzki stolowe)
papryka (dalam 1 lyzki stolowe)
mielona kurkuma (dalam 1 lyzki stolowe)
sol (dalam 0.5 lyzeczki do herbaty)

Nagrzewamy piekarnik do 120 stopni Celsjusza.
W duzej misce takiej aby pomiescila wszystkie orzechy i zeby mozna je bylo spokojnie wymieszac, roztrzepujemy bialko z lyzka wody na tyle aby zrobila sie piana.
Wrzucamy do tego orzechy, wszystkie przyprawy - oczywiscie przyprawy moze kazdy uzyc wg wlasnego gustu tu nie ma zadnych regul i mieszamy tak aby wszystkie orzechy pokryly sie mazia z przyprawami:)
Wyrzucamy wszystko na duza blache do pieczenia ciastek i wkladamy do piekarnika na 40 min.
Po 40 minutach wyjmujemy blache z orzechami i zmniejszamy temperature piekarnika do 95stopni Celsjusza. Orzechy w tym momencie powinny byc jeszcze troche wilgotne, a wiec nalezy je dobrze przemieszac, tak zeby sie rozdzielily, bo na pewno niektore sa sklejone.
I wstawiamy powtornie do piekarnika tym razem na 30 min.


I to wszystko, wystudzic i zajadac:)))
Jak widac ja blache wylozylam folia aluminiowa bo wtedy jest jeszcze mniej roboty:)))

Wednesday, June 4, 2014

Ekspresowa salatka z kalafiora

Kalafior chodzil za mna juz od dluzszego czasu wiec nareszcie nadeszla jego kolej:)
Z tym, ze ja kalafiory uwielbiam na surowo, owszem czasem moge zjesc pod inna postacia np. z jakims curry albo cus w ten desen, ale jednak na surowo to jest najlepsiejszy:))
I tak wyszlo, ze zrobilam szybka salatke, ktorej przepis podam jako serie zdjec, bo nie ma tu co pisac.


Polowke kalafiora starlam na takiej szatkownicy, jak ktos nie ma to moze wykorzystac tarke z duzymi oczkami. Startego kalafiora wrzucilam do duzej miski.


Teraz siekamy duzy peczek pietruszki, same listki, a przynajmniej bez grubszych ogonkow i rzucamy do michy.


Nastepnie siekamy pomidory (bez soku) ja dalam trzy sztuki i kilka listkow miety, ale jak ktos bardzo nie lubi to moze ominac. Ja sama nie przepadam za mieta ale czasem dodaje w skromnych ilosciach tak tylko na zapach.

 

Teraz kolej na szczypior, siekamy i rzucamy na gore calosci.
 



 
Wszystko juz posiekane, wiec dodajemy oliwke extra virgin, sol, pieprz i sok z cytryny, oczywiscie to wszystko do smaku. Ach i dla rownowagi smakowej dodalam odrobine cukru. 

 
 


Dla mnie pychota, bo lubie takie rzeskie smaki wiec mielismy na obiad do wieprzowych poledwiczek.
Genralnie wiosna nachodzi mnie na takie proste i swieze jedzenie, a poniewaz ostatnio i Wspanialy musi sie czasem wykazac w kuchni jak ja mam zly dzien to zaprezentuje Wam rowniez pyszny obiad w wydaniu mojego meza:)



Najprostsza na swiecie salatka swiata z trzech skladnikow czyli mieszanka zieleniny, pomidorki koktajlowe, domowy vinaigrette, sol pieprz. I do tego grillowany grzyb Portabella.
Niebo w gebie!!!
Domowy najprostszy vinaigrette robie wlewajac do malego sloiczka oliwke z octem balsamicznym w proporcji mniej wiecej 2:1 zakrecam i wstrzasam przez kilkanascie sekund - gotowe:)))


Thursday, May 8, 2014

Deser dla odwaznych

Tym razem cos co niektorych moze zaszokowac a mianowicie lody czosnkowe.
Pierwszy raz jadlam takie lody 9 lat temu. Bylismy w restauracji w New Jersey, w ktorej wszystkie potrawy od przystawek po desery zawieraja czosnek. Jeszcze dzis pamietam, ze bardzo mi te lody smakoway, ale najpierw nie mialam maszyny do lodow, wiec problem byl ze tak powiem z glowy.
Pozniej zapomnialam... a teraz sobie przypomnialam i zrobilam.

Lody czosnkowe

3 zoltka
0.5 cup cukru, ja dalam miod, bo stram sie nie uzywac cukru i rowniez zmniejszylam ilosc
1 cup mleka o pelnej zawartosci tluszczu
2 cup smietanki kremowki
3-4 zabki czosnku (w zaleznosci o mocy)
sok z cytryny
1 lyzka stolowa miodu (jesli uzwyacie cukier)


Dzien wczesniej wlozyc pojemnik do robienia lodow do zamrazalnika, mozna to zrobic na kilka godzin przed (instrukcja oblsugi) ale ja zwykle zamrazam przez noc.
Zoltka z cukrem lub miodem ubic lekko w misce i dodac mleko. Calosc ustawic na garnku z powoli wrzaca woda i ubijac az do temp. 70C wtedy masa jest lekko gesta i prawie biala.


Ja sie za wiele nie przejmuje gestoscia masy, bo w maszynie do lodow i tak wszystko zgestnieje, wazniejsze jest osiagniecie temperatury jesli mamy jajka z niepewnego zrodla.
Zdjac z kuchenki w stawic do kapieli lodowej (wieksza miska z woda i kostkami lodu) Nie wlewac, wstawic razem z miska:))
Do osobnej duzej miski wlac smietanke i porcjami dodawac mieszanke jajeczna caly czas ubijajac rozga. Czosnek przepuscic przez praske.


Do calosci dodac czosnek, sok z cytryny oraz lyzke miodu jesli wczesniej uzywaliscie cukier.
Szczerze to ja to wszystko dodawalam na wyczucie czyli moj osobisty smak, nie lubie za slodkiego, wiec zawsze zmniejszam ilosc cukru w przepisach i probuje.
Myslalam o dodaniu odrobiny wanilli ale zrezygnowalam, chociaz nie twierdze ze nie mozna.
Wymieszac dokladnie i wstawic do lodowki.
Po pol godzinie przecedzic wszystko przez gaze zeby wylowic kawalki czosnku. Pamietajmy, ze czosnek z czasem nabiera mocy, wiec zeby nie przedobrzyc to ja proponuje przecedzic, mimo, ze przepis nic o tym nie mowi. Wstawic znow do lodowki, az masa sie solidnie oziebi.
Teraz wlac do maszyny i dalej postepowac zgodnie z instrukcja obslugi maszyny.


Lody maja bardzo kremowa puszysta konsystencje. \


Jesli ktos nie przepada za smakiem swiezego czosnku to mozna te lody zrobic z pieczonego czosnku. W tym celu zapiekamy cala glowke czosnku i miazdzymy potrzebna nam ilosc na krem.
Mysle, ze kiedys sama tak zrobie:)))
Ponizej porcja Wspanialego, ale nastepnym razem podam polane miodem i odrobine posypane otarta skorka z cytryny... te sa wyjatkowo "dziwicze". Ale smakuja wybornie, oczywiscie dla milosnikow czosnku i odwaznych.

Wednesday, April 23, 2014

Deser pachnacy wiosna

Lubie desery z grupy semifreddo, czyli te mrozone na bazie zoltek i bitej smietany. Robilam je juz kilka razy i zawsze wszystkim smakowaly, wiec teraz na swieta wielkanocne postanowilam rowniez znalezc jakis ciekawy przepis na semifreddo.
I sie udalo tu jest link do oryginalu.
Przyznaje, ze ja robilam z podwojnej porcji, bo jakos czulam, ze ten deser to bedzie TO i sie nie zawiodlam, ale w przepisie podaje ilosci takie jak w oryginale.

Truskawkowo-pistacjowe semifreddo

0.25kg dojrzalych truskawek
0.5 cup cukru i 3 lyzki cukru osobno do truskawek
3 duze zoltka w temperaturze pokojowej
1.5 cup smietanki kremowki (heavy creme)
0.5 lyzeczki wanilii
0.5 cup orzechow pistacjowych.

Przygotowanie zaczynamy od wylozenia formy plastikowa folia spozywcza tak aby na zewnatrz zwisaly brzegi folii.


W malakserze utrzec truskawki z trzema lyzkami cukru i przetrzec calosc przez sitko, tak masa truskawkowa nie miala pestek. Ja te czesc z pestkami wykorzystalam do shake bo nie bardzo chcialo mi sie przecierac dokladnie, a poniewaz robilam calosc z podwojnej ilosci skladnikow to i tak bylo az za duzo:)
Tak ma wygladac przecier truskawkowy:


Orzechy posiekac lub jak ktos leniwy (jak ja) mozna wrzucic do malaksera i troche je zmielic. Ja zostawilam sporo wiekszych kawalkow bo chcialam zeby ta czesc odrozniala sie od czesci truskawkowej nie tylko smakiem.


Zoltka ubic z cukrem (0.5 cup) w kapieli wodnej czyli nad garnkiem z gotujaca lekko woda, ale tak zeby miska z jajkami nie dotykala powierzchni wody.


Ubijamy zoltka az zwieksza objetosc i masa osiagnie temperature 70C lub zmieni kolor na jasniejszy i bedzie gestniala. Uwazac, zeby zoltek nie zagotowac.
Teraz przelozyc mase zoltkowa do miksera i ubijac az osiagnie bardzo jasno zolty kolor i trzykrotnie powiekszy objetosc.
W drugiej misce ubijamy mikserem smietanke z dodatkiem wanilii az do czasu srednio sztywnej piany. Teraz przekladamy jedna trzecia piany do masy zoltkowej i delikatnie laczymy przy pomocy lyzki lub szpatulki.
Polowe masy zoltkowo-smietanowej wykladamy na przecier truskawkowy i laczymy:



Polaczona czesc truskawkowa wykladamy do wczesniej przygotowanej formy:



Pozostala polowe masy zoltkowo-smietanowej laczymy z orzechami i wykladamy delikatnie na wierzch masy truskawkowej:




Wyrownujemy powierzchnie, calosc przykrywamy zwisajacymi brzegami folii i wkladamy do zamrazarki na minimum 12 godzin do 3 dni.



Moja foremka ma wymiar 33x12.5cm i z podwojnej ilosci wystarczylo mi jeszcze masy na mala foremke ok 1/3 pojemnosci tej, ktora jest na zdjeciu.
To tak dla orientacji zebyscie wiedzialy czy warto powiekszac ilosc skladnkow czy robic z ilosci oryginalnych, ktore podalam wyzej.
Osobiscie uwazam, ze jesli tylko macie w czym zamrozic to warto zrobic z podwojnej ilosci bo deser jest naprawde pyszny!!!
Przed serwowaniem wyjmujemy forme z zamrazarki, otwieramy brzegi folii i odwracamy forme do gory dnem na desce do krojenia. Kroic w plastry i podawac.
Niestety nie zrobilam zdjecia deseru na talerzyku, bo bylam zajeta fotografowaniem wnuka, ktory tak sobie radzil z semifreddo:



Ale mam jeszcze zamrozona czesc deseru i pewnie siegniemy po nia jutro, wiec zrobie zdjecie i dolacze tutaj.
Wreszcie dorobilam sie zdjecia:))

Monday, April 21, 2014

Zdrowe ziarna

Od jakiegos juz czasu zafascynowaly mnie zdrowe ziarna i to nie tylko takie znane od lat kasze jak jaglana, perlowa ale kasze typu Farro, Freekeh, Quinoa, ziarna czerwonego zyta, Bulgur.. to sa wszystko znane od wiekow ziarna, wystepujace w naturalnej formie czyli bez obrobki chemicznej przez co sa o wiele zdrowsze od np. bialego czy nawet brazowego ryzu.
Kiedys Dorka na swoim blogu pisala o salatkach z kasz i w komentarzach obiecalam, ze podam kilka pomyslow na to co ja robie.
I tak kasza w sumie moze byc kazda z wyzej wymienionych i tutaj rozne polaczenia.
Na pierwszym zdjeciu to salatka z ziaren czerwonego zyta z czarna fasola, avocado, pomidor, szczypior, zielona natka z pietruszki lub cilantro, oczywiscie sol, pieprz i oliwka do smaku.


Drugie zdjecie to kasza Freekeh w polaczeniu znow z czarna fasola, ziarnam granatu, mango, zielony szczypior i oczywiscie jak zawsze sol, pieprz i oliwka.


Na Wielkanoc zrobilam wersje Farro z pomidorami koktajlowymi, avocado, suszonymi morelami, szczypiorem. Jak zawsze sol, pieprz i oliwka.


Dodatkowo tym razem do tradycyjnej wielkanocnej baraniny zrobilam tez salate Tabouleh z kruszonych ziaren bulgur. Nie mam pojecia jak to sie nazywa po polsku.

Tabouleh salad
1cup kruszonego bulgur
1.5 cup wrzacej wody
peczek zielonej pietruszki
peczek natki z cilantro
pomidory
surowy duzy ogorek
zielony szczypior
mieta (niekoniecznie, ja daje w ilosciach sladowych)
sok z cytryny
sol
pieprz
oliwa z oliwek (extra virgin)
odrobina cukru (opcjonalnie)

Bulgur zalac wrzaca woda i odstawic do napecznienia, jak ziarna wchlona cala wode to dodac reszte drobno posiekanych dodatkow, sol, pieprz, oliwke i sok z cytryny.
Ja dodaje odrobine cukru dla podkreslenia smaku.



Szczerze polecam takie salatki, dla mnie to najczesciej zdrowe danie, ktore zabieram na lunch do pracy lub dodatek obiadowy zamiast ziemniakow.

Saturday, December 7, 2013

Ciasto z kiszona kapusta?

To nie jest zart, skoro juz przyzwyczailismy sie od ciasta z marchewka, dynia, burakami to dlaczego nie z kiszona kapusta?
Znalazlam ten przepis jako Niemieckie ciasto czekoladowe i postanowilam upiec mimo, ze sama mysl polaczenia czekolady z kiszona kapusta wywolywala we mnie dziwne skojarzenia - delikatnie mowiac, ale jak nie sprobuje to nie bede wiedziec.
Czy ono naprawde pochodzi z Niemiec czy nie, to trudno stwierdzic, bo gdzies wyszperalam tez wiadomosc, ze przepis powstal w Chicago w latach 50tych ubieglego stulecia, kiedy to w szkolnych stolowkach odkryto nadmiar kiszonej kapusty i jakas szkolna kucharka postanowila upiec ciasto z dodatkiem wlasnie skladnika wystepujacego w nadmiarze.
Jak bylo, tak bylo nie wazne czy komus sie uda dotrzec do korzeni tego przepisu, ale sprobowac watro.
Ja sprobowalam.
I stwierdzam, ze to ma sens!
Dodatek kiszonej kapusty nadaje ciastu wilgotnosc, a w smaku jest zupelnie go nie czuc, bo oczywiscie kapusta jest solidnie wyplukana i posiekana na drobne kawalki, ja to zrobilam malakserem, ale pewnie mozna i nozem lub tasakiem.
A wiec do dziela:

Ciasto z kiszona kapusta:

170g masla
1 i 1/2 cup cukru (ja dalam mniej, bo nie lubie za slodkich ciast)
3 jajka
1 lyzeczka wanilii
2 cups maki
3/4 cup kakao
1 lyzeczka proszku do pieczenia
1 lyzeczka sody do pieczenia
1/4 lyzeczki soli
1 cup wody
1 cup kiszonej kapusty (wyplukanej, odcisnietej i drobno posiekanej)
2/3 cup wiorek kokosowych
1/2 cup drobno posiekanych orzechow pecans ponoc one sie w Polsce nazywaja pekany.

Suche skladniki (maka, proszek i soda do pieczenia, sol) polaczyc razem w jednej misce.
Maslo utrzec z cukrem na pulchna mase. Dodac jajka pojedynczo, caly czas ucierajac zeby sie masa nie zwazyla, warto ucierac dluzej zanim sie doda kolejne jajko. Teraz dodawac suche skladniki na przemian z woda, tak na zmiane raz troche wody, raz troche maki z dodatkami.
Na koniec dodac kapuste, wiorka kokosowe i orzechy.
Wymieszac i przelac do formy.
Oryginalny przepis mowi, zeby przelac ciasto do trzech foremek o srednicy 23cm.
Ja poniewaz nie lubie ciast przekladanych ktore maja w srodku trzy spody i trzy wierzchy wlalam wszystko do jednej formy a po upieczeniu przekroilam na trzy plastry.
Tak lubie, ale kazdy moze sobie zrobic jak mu w duszy gra.
Tyle tylko, ze jesli pieczemy trzy foremki na raz w temperaturze 180C to czas pieczenia ma wynosci ok. 20 do 25 min.
Ja pieklam w jednej formie, temp. 180C i czas pieczenia trwal ok 55min. To wszystko oczywiscie zalezy tez od piekanika. Ciasto sprawdzamy patyczkiem, jesli nakluwamy gdzies w srodku formy i patyk wychodzi suchy to ciasto jest upieczone.
Nastepnego dnia przekroilam calosc na trzy krazki, bo kroic jest zawsze, moim zdaniem lepiej nastepnego dnia.
I przygotowalam krem do przelozenia:

Krem:

2 cups czipsow czekoladowych (ja dalam ciemne bo tylko taka czekolade lubie)
2/3 cup majonezu (tak zwykly majonez jaki tam jest w Polsce babciny czy jak mu tam)
2/3 cup wiorek kokosowych
2/3 cup drobno posiekanych pekanow

OK tu bede szczera, ja kremu zrobilam z jednej i polowy porcji, bo jakos tak mam, ze zawsze mi brakuje na pokrycie calego tortu, wiec jesli ktos ma podobne sklonnosci to radze od razu dodac polowe wszystkiego lub nawet podwoic ilosci:))
Teraz odsypujemy czesc wiorek kokosowych i orzechow do dekoracji. Tak aby wystarczylo jesli nie na caly tort jak u mnie to chociaz na boki, lub wierzch, co tam znow komu w duszy gra.
Czipsy czekoladowe rozpuszczamy w kapieli wodnej.
Kapiel wodna (dla niewtajemniczonych) to nic innego jak miska ustawiona na garnku z gotujaca sie powoli woda, tak aby dno miski nie dotykalo wody. Teraz do miski wrzucamy czekolade i mieszamy az sie rozpusci.
Rozpuszczona czekolade zdejmujemy z garnka i dodajemy do niej majonez. Dobrze wymieszac i zanim dodamy wiorki kokosowe i orzechy odlewamy czesc polewy na dekoracje wierzchu i bokow.
Do pozostalej czesci (tej do przelozenia) dodajemy wiorki kokosowe i orzechy.
Pamietajac, ze czesc orzechow i wiorek ma byc odlozona do dekoracji(!!!)
Przekladamy ciasto. Polewamy wierzch i brzegi reszta roztopionej czekolady i majonezu i calosc posypujemy mieszanka wiore z orzechami.

Nie mam oczywiscie zdjec tzw. "wyjsciowych", bo niestety tak juz u mnie jest, ze jak cos sie pokazuje na stole to nie ma czasu na aparat zanim sie sepy na to nie rzuca.
Wiec jest to co jest i dobrze, ze jest chociaz tyle:)))