Zlote mysli


The only time to eat diet food is while you're waiting for the steak to cook.

Julia Child

Sunday, June 20, 2010

Dla ochlody

Zar dzis leje sie z nieba i ziemia paruje, wilgotnosc wzrosla i na zewnatrz zyc sie nie chce. Nawet nasze ptaki odwiedzajace podworko robia sobie kapiele w kamiennej podstawce, do ktorej zawsze nalewam im wode do picia. To dzisiaj te klapodzioby daja mi zatrudnienie, bo co naleje wody, to jakis przylatuje, wpada do kamionki i trzepocze skrzydlami tak, ze po chwili juz polowy wody nie ma. Nic to, jakos bede sie im starala zapewnic odpowiedni poziom wody, szkoda mi ich i tyle.
My natomiast ze Wspanialym siedzimy w chlodku klimatyzatora i ani sie nikomu nie marzy wstawic nos na zewnatrz na dluzej niz wypalanie papierosa;)
Stad kolejna propozycja obiadu lekkiego, szybkiego i przyjemnego.




Zielona salata z mieszanej zieleniny (z wlasnego ogrodka) z dodatkiem listkow szpinaku posypana serem feta, czerwona cebula i suszonymi zurawinami, oraz skropiona oliwa z oliwek i sokiem z cytryny.
Do tego stek grillowany z poledwicy wolowej.



Zamiast ziemniakow, ktore jadamy sporadycznie wystapily dzis grillowane baklazany i cukinia.
A ze juz od wczoraj wiedzialam, ze pogoda da nam popalic, to jeszcze wieczorem przygotowalam lemoniade. Woda idzie w zastraszajacych ilosciach, ale tak do obiadu chcialoby sie cos o bardziej konkretnym smaku, no to byla lemoniada.

Lemoniada Stardusta.

1 szklanka swiezo wycisnietego soku z cytryn
1 i 1/2 szklanki jezyn (moga byc inne owoce jagodowe, byle miekkie)
dla oslodzenia syrop z agawe albo mozna ugotowac prosty syrop z wody i cukru (taka sama ilosc wody i cukru zagotowac i odstawic do ostygniecia)
maly kawalek siwezego imbiru
2 galazki miety
woda mineralna gazowana lub nie, jak kto lubi

Jezyny zgniesc widelcem na miazge, dodac do soku z cytryn, korzen imbiru (ok. 2cm) zetrzec na tarce i dodac do mieszanki soku z jezynami. Dwie galazki miety zgniesc lekko pocierajac miedzy dlonmi i wrzucic do mieszanki. Calosc doslodzic do smaku syropem.
I tak przygotowana miesznine odstawic do lodowki na kilka godzin, ja zostawilam na cala noc.
Nastepnie odcedzic i uzupelnic woda gazowana do smaku, dodac kostki lodu i juz sie mozna delektowac;)



Pamietam rowniez, ze w poprzedniej notce obiecalam napisac jak wykorzystalam pozostalosci po nalewce "mleko od wscieklej krowy". Skoro slowo sie rzeklo, wiec wypada go dotrzymac, co niniejszym czynie.
Pamietacie moja wczorajsza granite? jesli ktos nie pamieta to jest w notce ponizej, pt. "latwe i szybkie obiady". No wiec zrobilam tej granity skolko ugodno i mimo, ze to dobre, to jednak nie dalo sie wczoraj zjesc wiecej niz 1/3 czesc calosci.
Dzis rano doznalam olsnienia i przypomnialam sobie to mleko odcedzone z nalewki, ktore zupelnie bez planu postanowilam zamrozic. Wiec pomyslalam sobie, niech sie dzieje wola czyjakolwiek, robie granite wzmocniona, dla doroslych. W koncu dzieci nie mam w domu.
Wyciagnelam to co zosalo z wczoraj, wrzucilam na nowo w mikser i dodalam to nieszczesne mleko nabuzowane alkoholem, bylo tego tak na oko troche mniej niz szkanka. Zmiksowalam jeszcze raz i wlalam z powrotem do plaskiego szklanego naczynia w celu zamrozenia.
Hah!! moi drodzy. Jezeli ja wczoraj pisalam, ze to bylo pyszne, to dzis Wam powiem, to jest dopiero pychota teraz po dodaniu odpowiedniej wkladki. Mlask!!!



Tylko uwaga!!!
Nie czestowac tym dzieci, kierowcow i slabowitych w nogach staruszkow!!!

Po kropelce:)

Jakis czas temu bardzo mi sie spodobalo robienie nalewek. Glownie korzystalam wtedy z przepisow Wielkiego Zarcia i wlasnie tam znalazlam przepis na doskonala nalewke z mleka i cytryn, ktora niektorzy nazywaja nalewka aptekarska. 
A ja poniewaz musze sie czyms wykazac, postanowilam nadac nalewce wlasna nazwe i nazwalam ja "mleko wscieklej krowy" :))) O tak, bo dlaczego nie?

Mleko wscieklej krowy

1 kg cytryn
1 kg cukru (ja dalam tylko 700g bo nie lubie bardzo slodkiej)
1 litr spirytusu
1 litr mleka

Mleko podgrzac i rozpuscic w nim cukier, ostudzic.
Cytryny obrac usuwajac rowniez biale blony, pokroic w plasterki, usunac wszystkie pestki i wrzucic do duzego sloja. Dodac mleko z cukrem i spirytus, zamieszac i odstawic w chlodne miejsce na 5 tygodni.
Po uplywie tego czasu, najpier odcedzic nalewke przez sito, a potem dwukrotnie przez papierowe filtry, ja uzywam filtrow do kawy. Jest to pracochlonne i czasochlonne, ale warto.


Jakosc mojego zdjecia nie jest najlepsza, za co przepraszam, ale ja mam jeszcze mniejsze zdolnosci fotograficzne niz kucharskie;)
Za to sama nalewka jest tak pyszna, ze wydzielam ja rodzince po kropelce;) i moze wlasnie stad wziela sie nazwa "nalewka farmaceutyczna" ale moja bedzie mlekiem od wscieklej krowy;)
Acha, z tego filtrowania pozostaje nam takie zfermetnowane mleko, z ktorym nie bardzo wiedzialam co zrobic, ale na wszelki wypadek pizgnelam go w pojemnik i zamrozilam.
A dzis wlasnie wykorzystalam, a do czego? to sie dowiecie w nastepnej notce...

Autorka powyzszego przepisu jest mamawiesia z WZ.

Saturday, June 19, 2010

Latwe i szybkie obiady

Nie dosc, ze gotuje tylko wtedy gdy musze, to latem juz zupelnie robie wszystko co moge, zeby nie przebywac w kuchni. A wiec moje letnie obiady musza byc latwe i szybkie. Najczesciej jest to grill, bo tym zajmuje sie Wspanialy, a ja tylko wyczarowuje jakies salatki.
Ponizej zdjecie szybkiego obiadu, nawet nie wymagajacego przepisu;)


Polowka grillowanej piersi kurczaka, plasterki mozarelli, listek bazyli i pomidor skropione oliwa z oliwek i obiad gotowy:)

Wczoraj natomiast "wzielo mnie na krewetki" rownie szybkie danie, nie wymagajace zadnej wielkiej pracy.
Ugotowac makaron, w czasie kiedy makaron sie gotuje na patelni rozgrzac maslo z dodatkiem oliwki, lub oliwy (samo maslo sie przypala). Nastepnie wrzucamy posiekany czosnek (ja lubie duzo) i jak tylko czosnek zacznie pachniec to dorzucamy do niego uprzednio oczyszczone surowe krewetki (dla ulatwienia pracy kupuje juz oczyszczone). Posolic, popieprzyc i jak tylko krewetki zmiena kolor na rozowy (ok. 1 minuta na kazda strone) dodac siekana zielona piertuszke i sok z cytryny. Wymieszac z makaronem, nalozyc na talerze i mamy danie pod piekna nazwa shrimp scampi z makaronem:)


Ale zeby obiad byl bardziej weekendowy to tym razem sie wysililam i zrobilam jagodowa granite.
Mialam za duzo owocow jagodowych i nie chcialam zeby sie zmarnowaly. Pierwszym pomyslem byl cobbler, ale to jednak wymaga troche pracy, no i co wazniejsze, trzeba nagrzac piekarnik. A przeciez nie po to wlaczam klimatyzacje, zeby z drugiej strony nagrzewac mieszkanie piekarnikiem. Wspanialy nawet zaproponowal, ze on sie moze poswiecic i zjesc salatke owocowa.. no niby tak mozna bylo zrobic, ale mnie sie chcialo czegos nowego. Wiec podumalam i przypomnialam sobie, ze kiedys widzialm przepis na granite.
Nie znalam zadnych skladnikow, ot wiedzialam mniej wiecej jak sie robi i tak postanowilam to odtworzyc z pamieci.
Najpierw ugotowalam prosty syrop czyli 1/2 szklanki wody zagotowana z 1/2 szklanki cukru i do tego wrzucilam 2 galazki swiezej miety. Od zagotowania pogotowalam to ok. 3 min.
Potem umyte 3 szklanki owocow jagodowych (truskawki, jezyny i jagody) wrzucilam do miksera i zmiksowalam, dodalam syrop, uprzednio wyrzucajac miete, zapach zostal. I dla uzyskania bardziej kremowej konsystencji dodalam serek philadelphia (ok. 120-150 gram) A ze samego serka bylo niewiele, to ciepnelam jeszcze yogurt, ktory i tak sie poniewieral w lodowce od kilku tygodni.
Zmiksowalam wszystko, dodalam szczypte soli i sok z polowy cytryny.
Cala miksture wylalam do szklanego plaskiego naczynia i wstawilam na 4 godziny do zamrazalnika.
Podalam w zmrozonych pucharkach z listkiem miety dla dekoracji.
Voila ;))


Pycha!!!

Monday, June 7, 2010

Za goraco na jedzenie


Bosze, zanim sie obejrzalam, to mi blog zaczal z glodu przymierac;/ Wiec musze szybko zaczac nadrabiac zaleglosci, ale lenia mam strasznego.. chyba to slonce mnie rozleniwia.
Lenia mam nie tylko do pisania, ale i do gotowania, bo komu chce sie jesc albo gotowac w takie upaly.
Na szczescie troche sie ochlodzilo, bo juz mialam serdecznie dosc, zwlaszcza wilgotnosci. Przy takiej pogodzie to nawet sie czlowiekowi nie chce jesc, a juz od samego myslenia o jedzeniu boli glowa.
Mialam w lodowce grillowane piersi kurczaka, ktore lezaly juz kilka dni, wiec nalezalo z nich cos wymieszac. Najlepiej jakas salatke, bo pod kazda inna postacia bylyby suche.
Rozejrzalam sie po mieszkaniu i tak powstala

Salatka z kurczaka z indyjska nuta
Proporcji zadnych podac nie moge, bo to wszystko zalezy od ilosci i rowniez indywidualnego smaku, ale tak na oko;)
2 piersi kurczaka
5 lodyg selera
250g winogron
pieprz, sproszkowane curry, majonez

Piersi pokroic w kostke, lodygi selera rowniez machnac w kostke, winogrona na pol. Wszystko wymieszac, popieprzyc (nie uzywam soli) dodac lyzke stolowa curry (mniej lub wiecej jak kto woli) wymieszac z mala iloscia majonezu i salatka gotowa.
Uwaga, ja majonez rozrabiam pol na pol z greckim yogurtem i dodaje odrobine oliwki oraz musztardy.




A gdyby ktos byl zainteresowany zawartoscia szklanki to jest to mojito:)

Mojito

Kilka listkow swiezej miety pogniesc lyzeczka, wrzucic do szklanki, dodac 1 lyzke stolowa syropu z agava, albo syropu kukurydzianego (ja nie uzywam) albo syropu klonowego, a nawet miodu, dodac sok z polowy limonki, kieliszek bialego rumu. Wymieszac, dodac kostki lodu i calosc uzupelnic woda gazowana.
Do szklanki dodac galazke swiezej miety i kawalek lemonki.
Mniammmmmmmmmm ;))))