Zlote mysli


The only time to eat diet food is while you're waiting for the steak to cook.

Julia Child

Wednesday, December 1, 2010

Jeszcze raz na slodko

Pamietam jak przyjechalam do Stanow i pierwszy raz zetknelam sie z dyniowym pie, pie ze slodkich ziemniakow. Patrzylam na to jak byk na rzeznika, bo jakos ciasta i desery z warzyw przekraczaly mozliwosci mojej wyobrazni. Ba, nawet samo ciasto marchewkowe bylo nie do ogarniecia, tym bardziej, ze ja nie lubie marchewki. Owszem uzywam w gotowaniu, ale nie jest to warzywo, ktore moglabym wziac na przegryzke z nudow do pracy, a robie tak czesto np. z kalafiorem czy surowymi pieczarkami.
Krotko mowiac zajelo mi ladnych kilka lat zanim zdecydowalam sie skubnac troche marchewkowego ciasta, dyniowe i ziemniaczane pies jeszcze mnie nie przekonaly.
Od tamtej pory nie za czesto, ale mialam wielokrotnie okazje do jedzenia ciasta marchewkowego, ale nigdy nie skusilam sie na upieczenie. Bo z tym moim pieczeniem i gotowaniem, to jest tak, ze ja owszem moge i nawet lubie, ale pod warunkiem, ze proces jest interesujacy. Zadne z wczesniej probowanych ciast marchewkowych nie bylo chyba na tyle interesujace, zeby zaczac mieszac i piec.
Tym razem z okazji Thanksgiving wybor padl wlasnie na ciasto marchewkowe.
A to tylko dlatego, ze znalazlam przepis z restauracji Grut Farm w Zurichu (Switzerland), ktory brzmial bardziej interesujaco niz inne przepisy. Bylo w tym przepisie cos, a moze nie bylo czegos, a mianowicie nie bylo maki, chociaz nie dokladnie...
Oto przepis:

Ciasto marchewkowe z Grut Farm

1 szklanka cukru (oryginalny przepis podaje 1i 1/4 szklanki, ale ja wole ciasta mniej slodkie)
285g orzechow laskowych
100g rodzynek - sultanek (jasne)
3 sredniej wielkosci marchewki (do 300g, nie wiecej)
6 zoltek
6 bialek
szczypta soli
2 male lyzeczki soku z cytryny
1/2 lyzeczki otartej skorki z cytryny
1 mala lyzeczka maki
1/4 lyzeczki cynamonu

4 lyzki dzemu z malin (bez pestek) lub innego
150g serka Philadelphia o temperaturze pokojowej
150g masla o temperaturze pokojowej
1 i 1/2 szklanki cukru pudru
1 mala lyzeczka wanilii
1/2 lyzeczka soku z cytryny

Orzechy zmielic w malakserze na bardzo drobno, wyplukac rodzynki i zostawic na sicie do odcedzenia.
Obrac marchew i zetrzec na tarce jarzynowej, wysmarowac maslem forme do pieczenia, moze byc duza tortownica, lub (jak w moim przypadku) mala foremka, o wymiarach 26x26cm.
Nagrzac piekarnik do temp. 180C
W kapieli wodnej (miska umieszczona nad gotujaca sie woda) ubic zoltka i polowe cukru. Ubijac az masa podwoi swoja objetosc i bedzie miala blado zolty kolor, oraz konsystencje gestej smietany.
Odstawic na bok i szybko w drugiej misce ubic bialka na gesta sztywna piane, dodajac pod koniec ubijania reszte cukru i szczypte soli. 
Nastepnie miske z zoltkami umiescic z powrotem nad garnkiem z gotujaca woda i dodac do masy zoltkowej mielone orzechy, sok z cytryny marchew i otarta skorke z cytryny oraz lyzeczke maki i rodzynki.
Wymieszac dokladnie i zdjac z kapieli wodnej.
Do gestej masy zoltkowej dodac teraz dwie kopiaste lyzki piany i wymieszac delikatnie, nastepnie wymieszac delikatnie cala mase zoltkowa z piana z bialek dodajac cynamon.
Cala mase przelac do formy do pieczenia i umiescic w nagrzanym piekarniku na ok. 60min w zaleznosci od piekarnika.
Ciasto bardzo mocno rosnie, ale niestety opada.
Jest natomiast tak lekkie, ze nie da sie przekroic (jak planowalam).
Tutaj moj plan mija sie lekko z oryginalnym przepisem, w ktorym ciasto powinno byc tylko posmarowane na wierzchu dzemem malinowym, a ja koniecznie chcialam zrobic do niego krem z serkow Philadelphia, wiec zrobilam co nastepuje.
Powierzchnie wystudzonego, opadnietego ciasta wyrownalam troche scinajac brzegi.
Nastepnie posmarowalam calosc cienka warstwa dzemu i oblozylam kremem z sera.
Serek Philadelphia ubilam z maslem, cukerem pudrem, wanilia i odrobina soku z cytryny na jednolita gladka mase, ktora oblozylam cale ciasto.
Jest troche niewygodnie nakladac mase serowa na warstwe dzemu, bo nastepuje poslizg:) Wiec wykladalam krem serowy malymi porcjami na cala powierzchnie i tylko delikatnie wyrownalam.
Ciasto jest pyszne!!!
Moi goscie, w koncu wychowani na ciastach marchewkowych stwierdzili, ze to jest najlepsze jakie kiedykolwiek jedli, wiec serdecznie polecam z czystym sumieniem:)

8 comments:

  1. O dijo!!!Wpadlas w jakis trans,przepis za przepisem.
    Ze tez ja nie potrafie zebrac w przepis tego co wymyslam,coz jakas taka niepoukladana kulinarnie jestem:)))

    ReplyDelete
  2. i wyglada super smakowicie, chyba wpadne do NY na to ciasto:)

    ReplyDelete
  3. MAGA--> Ja w taki trans wpadam w okresie Thanksgiving, a potem nastepuje cisza:)))
    A Ty jak wymyslasz, to spisuj.

    ReplyDelete
  4. Beata--> Za pozno, wzielo sie i zjadlo:((

    ReplyDelete
  5. Chętnie zrobię, dzięki za przepis. :)) A ten serek Philadelphia to jakiś twarożek?
    Uściski. :)

    ReplyDelete
  6. Akwarelio--> Tak to jest taki bardzo kremowy twarozek ale nie za miekki. Nie jestem pewna, ale cos mi chodzi po glowie, ze w PL jest serek Philadelphia...

    ReplyDelete
  7. wczoraj zrobiłam próbę generalną przed swiętami (zeby nie było niespodzianki) i upiekłam Twoje ciasto marchewkowe.Cudo!Jest takie,jak piszesz bardzo delikatne,puszyste i smaczne.To,że sporo opada po upieczeniu,to nie problem,bo sprowadziłam je do poziomu masą serową,równie smaczną jak ciasto.Serek philadelphia jest w Polsce dostepny w sklepach Netto i nie tylko.
    Jeszcze raz serdeczne dzięki za przepisy.Piernik wg Twojej receptury nabiera mocy w zimnym garażu,już bez próby generalnej,ale wierzę,że będzie niebiański!
    pozdrawiam...

    ReplyDelete
  8. Cudownie, że dajesz takie dokładniuśkie przepisy i opisy, to dla mnie ważne, bo mam tendencję do knocenia:)))
    Z pewnością wypróbuję, a i będę to częstym gościem:DDDD
    Pozdrawiam ciepło
    ps. strasznie lubię "Cię czytać":DDDD
    strasznie:)))

    ReplyDelete