-- Cokolwiek - uslyszalam w odpowiedzi.
Uwielbiam takie "rzeczowe" odpowiedzi, no wrecz mam ochote upierdykac Mu glowe przy samych kolanach. Rozejrzalam sie po chalupie, bo wiadomo, ze zawsze moge cos rozmrozic z wczesniej przygotowanych zapasow, no ale troche szkoda skoro jestem w domu. Przypomnialam sobie, ze odkroilam kilka kotletow schabowych od tego kawalka co go kiedys pieklam i sa w zamrazalniku. OK moga byc schabowe, nawet kilka ziemniakow gdzies sie ciagle poniewiera co to zostaly z ostatniej uczty ziemniaczanej przy okazji wizyty Potomka. Bo ja ziemniakow nie lubie w zwiazku z tym nie gotuje i nie kupuje, ale Wspanialy i Potomek uwielbiaja pyry i jak tylko Potomek przychodzi na obiad, to Wspanialy uwaza, ze to doskonala okazja i leci do sklepu po ziemniaki. Sami je sobie gotuja i szamaja, ja sie do tego nie wtracam.
No wiec jest kilka ziemniakow i schabowe, tylko kurde zadnej zieleniny nie ma, ani generalnie nie ma z czego zrobic salatke. Hmmm ... to znaczy byloby, ale trzeba pokombinowac...a mnie sie nie chcialo.
-- Boobski, jak zrobie kotlety schabowe i ugotuje te ziemniaki, to czy mozemy je zjesc np. z ogorasem kiszonym? - zapytalam podchwytliwie, doskonale zdajac sobie sprawe, ze jak obiecalam te ziemniaki, to On zgodzi sie na wszystko. No ziemniakami to ja moge sobie mojego meza przekupic na nic;)
-- Ziemniakiiiii ...... oooo pewnie, ze ogoras kiszony wystarczy.... mniam - odpowiedzial tamujac slinotok.
Byly w domu jeszcze jablka, ktorych Wspanialy kupil za duzo sila rozpedu w czasie ostatnich zakupow.
No to wzielam sie do roboty. Wspanialy nie jada schabowych panierowanych i smazonych, w ogole "smazone" to wrog numer jeden a jeszcze do tego panierowanie stanowi dodatkowe zagrozenie, ze a nuz panierka nasiaknela tluszczem. No bo i wiadomo, ze nasiaka, nie ma grzyba, zeby nie nasiaknela. Tego Wspanialy nie ruszy. Raz ruszyl i przesiedzial cala noc w izolatce;) Od tamtej pory nie jada sie u nas tradycyjnych schabowych. Przyznam, ze sama teraz wole pieczone niz smazone, jakos lzej wchodza;)
No wiec te schaboszczaki doprawiam sola i pieprzem i jak ktos jeszcze cos innego lubi to prosze bardzo moze sobie ulzyc. Potem rzucam je na mocno rozgrzana patelnie tak zeby szybko tylko zbrazowic, zdejmuje schaboszczaki do zaroodpornego naczynia, a na te sama patelnie wrzucam pokrojona cebule i dodaje odrobine oliwy light. Lekko podsmazam i pierdut cebule na schabowe, a na to jeszcze pocwiartowane jablka ze skorka. Calosc przykrywam pokrywa i do piekarnika na 35-40min. Tralala!! Obiad gotowy:))
I prosze zajadac bez marudzenia;) mowilam, ze ja nie z zamilowania do sztuki kucharskiej tylko z koniecznosci cos tam popelniam. Martha Stewart i te insze Nigelle to musialy sie nauczyc dobrze gotowac, bo widocznie byly cienkie w alkowie. Na co polecieli moi mezowie?? Nie wiem, ale zdecydowanie nie byla to kuchnia;)
Mój ślubny, ciągle lata na wagę, sprawdzić czy broń Boże nie przybyło mu 5 dkg, ale schabowe to muszą być z panierką. Ale właśnie ostatnio, zmieniłam to. Zrobiłam schab bardzo podobnie jak Ty Marylko. Cały, duży kawałek schabu, obsmażyłam i do piekarnika powędrowała z dużą ilością cebulki i ćwiartkami jabłek. Muszę powiedzieć, że bardzo mi smakował taki obiad. Ślubny, jabłka odgarnął a resztę zjadł z dużym apetytem. Następnym razem spróbuję Twoją wersję schabowego.
ReplyDeleteKrysiu, to znaczy, ze slubnemu nie bardzo podchodzi laczenie miesa z owocami. No coz rozne sa upodobania, ma prawo do swoich:)) Ja lubie takie kombinacje i lubie tez laczenie ostrego ze slodkim. A do tego schabu czasem tez sypie troche rodzynek, ale to moze byc juz lekka przesada skoro Twoj maz nie lubi:)
ReplyDeleteAkurat, tak bardzo się tym nie przejmowałam, czy on lubi czy nie. Mięcho zjadła, a dla mnie za to było więcej jabłek, które bardzo lubię tak upieczone.
ReplyDeleteHahaha Krysiu, mam podobne podejscie: nie chce niech nie zre:) zawsze moze zadzwonic po pizze:))) Najwazniejsze to nie rozpieszczac tych mezusiow.
ReplyDelete