A ja poniewaz musze sie czyms wykazac, postanowilam nadac nalewce wlasna nazwe i nazwalam ja "mleko wscieklej krowy" :))) O tak, bo dlaczego nie?
Mleko wscieklej krowy
1 kg cytryn
1 kg cukru (ja dalam tylko 700g bo nie lubie bardzo slodkiej)
1 litr spirytusu
1 litr mleka
Mleko podgrzac i rozpuscic w nim cukier, ostudzic.
Cytryny obrac usuwajac rowniez biale blony, pokroic w plasterki, usunac wszystkie pestki i wrzucic do duzego sloja. Dodac mleko z cukrem i spirytus, zamieszac i odstawic w chlodne miejsce na 5 tygodni.
Po uplywie tego czasu, najpier odcedzic nalewke przez sito, a potem dwukrotnie przez papierowe filtry, ja uzywam filtrow do kawy. Jest to pracochlonne i czasochlonne, ale warto.
Jakosc mojego zdjecia nie jest najlepsza, za co przepraszam, ale ja mam jeszcze mniejsze zdolnosci fotograficzne niz kucharskie;)
Za to sama nalewka jest tak pyszna, ze wydzielam ja rodzince po kropelce;) i moze wlasnie stad wziela sie nazwa "nalewka farmaceutyczna" ale moja bedzie mlekiem od wscieklej krowy;)
Acha, z tego filtrowania pozostaje nam takie zfermetnowane mleko, z ktorym nie bardzo wiedzialam co zrobic, ale na wszelki wypadek pizgnelam go w pojemnik i zamrozilam.
A dzis wlasnie wykorzystalam, a do czego? to sie dowiecie w nastepnej notce...
Autorka powyzszego przepisu jest mamawiesia z WZ.
No comments:
Post a Comment