Zlote mysli


The only time to eat diet food is while you're waiting for the steak to cook.

Julia Child

Tuesday, November 15, 2011

Thanksgivng, czyli planujemy swiateczne przyjecie

Wszyscy chyba lubimy swieta, ale bardzo czesto jest to okres wzmozonego wysilku i w sumie jak juz goscie pukaja do drzwi to niejedna gospodyni najchetniej ukrylaby sie w szafie, bo jest tak przemeczona przygotowaniami. Sama pamietam jak dawniej robilam wiele rzeczy na ostatnia minute i czesto gdy goscie siedzieli przy stole to ja ciagle biegalam miedzy kuchnia a stolem.
Juz od lat staram sie tak organizowac swieta i nie tylko, tak abym mogla byc nie tylko gospodynia, ale i gosciem przy stole.  W ten sam sposob mozna zaplanowac kazde wieksze przyjecie.
Ja akurat skupie sie na przygotowaniu swieta Thanksgiving, bo obecnie jestem na etapie przygotowan do tego swieta, ale mysle, ze przy odrobinie wyobrazni kazdy bedzie sobie mogl ten plan dopasowac do wlasnych potrzeb.

Miesiac przed:
Ustalamy liste gosci i sprawdzamy czy nikt na liscie nie ma zadnych restrykcji lub preferencji dietetycznych, ktore musimy uwzglednic.

3 tygodnie przed:
Kompletujemy dokladne menu z zaznaczeniem kazdej przystawki, dania, deseru i napojow. Pamietajmy o napojach dla dzieci i osob nie pijacych alkoholu, glownie tych, ktorzy po przyjeciu musza siasc za kierownica.
Ja mam taki zwyczaj, ze przy okazji swiat i wiekszych przyjec nie powtarzam dan, ktore byly w ubieglym roku, a wiec praktycznie 100% mojego menu jest dla mnie zupelnie nowe, wiec przysiadam sie do tego szczegolnie ostroznie analizujac kazdy przepis pod katem wykonania, zeby uniknac niespodzianek.
Analizuje stopien trudnosci i czas wykonania.
Teraz tez sprawdzamy w jakim stanie jest obrus, ktory chcemy wykorzystac w dniu swieta.
Jesli wymaga prania, czyszczenia czy tez prasowania robimy to teraz.
Wyprasowany obrus skladam delikatnie i wieszam w szafie na wieszaku, tak aby mial jak najmniej zagniecen skladania. Dobrze jest wykorzystac do tego celu wieszak do spodni i nalozyc na niego rurke kartonowa po recznikach papierowych. Tym sposobem unikamy dodatkowych zagniecen.

2 tygodnie przed:
Na podstawie przepisow dan, ktore wybralismy do wykonania robimy dokladna liste potrzebnych produktow.
Teraz jeszcze przed zrobieniem pierwszych zakupow przegladamy wszystkie zapasy domowe w poszukiwaniu produktow, ktore juz mamy w domu. Kazdy znaleziony produkt odznaczamy na liscie zakupow.
Dopiero teraz mozemy sie wybrac po wstepne zakupy, w czasie ktorych kupujemy wszystko co da sie zamrozic, lub co moze lezec na polce przez najblizsze 2 tygodnie.
A wiec kupujemy mieso, produkty suche, produkty nie wymagajace specjalnej troski i alkohole.
Teraz tez z lista dan robimy dokladny spis wszystkich naczyn, w ktorych te dania beda podane na stol oraz liste lyzek, szczypcow i widelcow do serwowania. Nie ma nic gorszego niz brakujaca lyzka do serwowania, ktora w ostatniej chwili trzeba zastapic lyzka nie pasujaca do serwisu.
Osobiscie bardzo sie przykladam do tego, bo nie znosze zadnej zbieraniny naczyn na stole. Mysle, ze warto poswiecic czas i wyobraznie zeby spisac wszystko co zapewni, ze nasz stol bedzie wygladal naprawde swiatecznie.

Tydzien przed:
Teraz mozemy juz zaczac przygotowywac dania, ktore moga spokojnie polezec w lodowce lub zamrazalniku do dnia przyjecia. Na tym etapie zwykle robie zurawine do indyka, oraz gravy (sos do miesa).
Juz widze niektore zdziwione miny, jak mozna zrobic gravy, skoro gravy robi sie na tluszczu z pieczenia indyka, albo na podrobach, ktore jeszcze spokojnie leza w zamrozonym ptaku:)
A wiec mam tutaj moja mala tajemnice:)) Co roku po upieczeniu ptaszydla, zlewam do plastikowego pojemnika tluszcz lacznie z wytopionym sosem i zamrazam na nastepny rok. Tym sposobem nie musze robic sosu na ostatnia minute i jest zawsze esencjonalny, bo przeciez wiemy, ze najlepsze sosy robi sie z wypieczonego tluszczu.
Teraz tez robie ciasto kruche na pie i zamrazam.

4-5 dni przed:
Zabieramy sie za naszego glownego gosica na stole, czyli indyka.
Najbezpieczniejsza metoda rozmrazania jest ulozenie ptaka na dole lodowki, ja wykorzystuje do tego jedna z szuflad, w ktorych normalnie znajduja sie warzywa.
W zaleznosci od wagi nasze ptaszydlo potrzebuje odpowiednia ilosc czasu na rozmrozenie (ok. jeden dzien na kazde 5 funtow - 2.5kg wagi ptaszora).
Moj tegoroczny indyk wazy 15 funtow czyli potrzebuje 3 doby na rozmrozenie, a wiec zostanie umieszczony na dole lodowki na 4 dni przed swietem. Uwaga! Ptaszydla nie rozpakowujemy, tylko rozmrazamy w oryginalnym opakowaniu.

2 dni przed:
Dzis gotujemy zupe, oczywiscie w przypadku jesli zupa jest daniem na liscie. Od kilku lat w moim domu jest tradycja minimlanej ilosci zupy i tak sie rodzina przyzwyczaila, ze bez zupy nie byloby Thanksgiving.
Dzis tez gotujemy brine (marynate wodna) dla indyka. Marynata to glownie woda, sol i przyprawy. Gotujemy ok. 4 litry wody, reszta bedzie uzupelniona zimna woda z kostkami lodu.  Garnek (pojemnik) z ugotowana marynata wystawiamy na balkon, lub jesli w lodowce jest jeszcze miejsce wstawiamy do lodowki (w mojej lodowce juz nie ma miejsca:)), wiec marynata stoi na tarasie.
W tym dniu mozemy tez przygotowac czesc warzyw do dan "towarzyszacych" czyli side dishes.
I tak mozna juz pokroic lub zetrzec warzywa w odpowienia kostke, zdecydowanie mozna zetrzec ser do zapiekanek i te wszystkie skladniki moga lezec w lodowce w oznaczonych woreczkach ziplock.
Wiem, tarcie produktow mozna szybko zrobic w maszynie i tak robie, ale maszyne trzeba myc miedzy serem a marchewka, a to tez zajmuje cenny czas.

1 dzien przed:
Rano wyjmujemy indyka z lodowki, powinien byc juz rozmrozony i gotowy do dalszej obrobki. Myjemy ptaszydlo. Ja podroby i szyje pakuje do woreczka i chowam w zamrazalniku, w wolnej chwili z dodatkiem warzyw bedzie z tego wywar, ktory przyda sie do sosu, nadzienia i zupy na przyjecie w nastepnym roku.
Umytego indyka wrzucamy do brine (wodna marynata) i parkujemy znow na dole lodowki.
Dzis pieczemy ciasta oraz przygotowujemy side dishes (dania towarzyszace)
Mozna juz przygtotowac warstwy zapiekanki w naczyniu, w ktorym jutro bedzie zapieczona i podana na stol. Przygotowujemy wszystkie skladniki do nadzienia, tak aby jutro tylko zamieszac magiczna dlonia i wsunac je do piekarnika.
Mezem robimy ostatnie zakupy czyli warzywa lisciaste i owoce.
Przygotowujemy ewentualne zakaski, ktore wymagaja obrobki termicznej (pasztet) a moga polezec do jutra. W przypdku pasztetu mozna go spokojnie upiec kilka dni wczesniej i przechowywac w zamrazalniku.
Wieczorem nakrywamy stol, ustawiajac na nim nie tylko talerze dla gosci, ale wszystkie naczynia, ktore wczesniej zostaly przypisane odpowiednim daniom, stawiamy tam gdzie maja stac jutro. Tym sposobem unikamy przesuwania i reorganizowania stolu tuz przed obiadem.
Dzis wiemy juz gdzie kto siedzi:))
Uwaga na leworecznych, tych nalezy usadzic tak, aby nie tracali sie przy jedzeniu z praworecznym sasiadem.

Godzina zero czyli swieto:
Wstajemy radosne i podekscytowane (nie przemeczone) i pieczemy zapiekanki oraz nadzienie do indyka. Jesli jakies danie powinno byc koniecznie zrobione w dniu swieta, to robimy to teraz zaraz rano.
Myjemy i suszymy zielenine na salatki (ja zwykle robie dwie rozne salaty)
W czasie kiedy nasze side dishes i nadzienie sie piecze w piekarniku, my przygotowujemy salaty i umieszczamy je w miskach, ktore juz czekaja na nie na stole. Miske przykrywamy folia spozywcza i zapominamy o niej do czasu kiedy przyjda goscie.
Teraz przygotowujemy tez do pieczenia ptaka, czyli wyjmujemy go z brine i dokladnie osuszamy.
Ptaszydlo piecze sie dosc dlugo, min. 3 godziny ale dokladny sposob pieczenia jest juz w jednej notce, nie bede sie powtarzac.
Chociaz w tym roku po swiecie bedzie nowa:)) bo zmieniam brine i robie male udoskonalenia.
Ptak w piekarniku, gospodyni wyszla spod prysznica i sie pindrzy przed lustrem....
Wszystko idzie w/g planu.
Maz (partner) w tym czasie, poniewaz juz jest przygotowany na wizyte gosci, zeby mu sie nie nudzilo uklada na desce sery i owoce, ktore sa zakaskami, oraz na stoliku, przy ktorym beda spozywane zakaski uklada wszystko co przygotowalysmy wczesniej (dip, pasztet, nadziewane grzyby itp.)
Wiem, ja mam to szczescie, ze mam ogromny livingroom, w ktorym spokojnie miesci sie stol glowny i stolik do zakasek. Ale tez nie zawsze tak mialam, jak nie bylo osobnego stolika do zakasek to podawalam zakaski jako bufet na przygotowanej do tego celu szafce, lub na stoliku na kolkach.
Raczej unikam podawania zakasek przy stole glownym, bo to chcacy, niechcacy wprowadza to chaos na stole.
Moi goscie schodza sie na 2 godziny przed przewidywanym upieczeniem indyka.
Jest to czas wykorzystany wlasnie na zakaski i w tym czasie spoznialscy maja wybaczone;))
Nikt nie odwazy sie spoznic na obiad w moim domu:))
Nie u mnie, bo ja spoznialskich nie toleruje i musza sie sami obsluzyc, nie biegam, nie podaje, nie nadskakuje i nigdy nie odgrzewam dan, ktore zostaly podane zanim spoznialski sie pojawil. Ja w momencie gdy wyjmuje indyka z piekarnika juz jestem gosciem.
Wlasnie co robimy jak indyk jest upieczony?
Ptaszydlo musi odpoczac, my tez musielibysmy odpoczac gdyby nas trzymano w piekarniku przez kilka godzin. Wiec ptaszydlo nakryte folia aluminiowa odpoczywa przez 20-30 minut.
A my w tym czasie do ciagle wlaczonego piekarnika wstawiamy zapiekanki i dania towarzyszace, ktore powinny byc podane na cieplo. Teraz maja szanse podgrzania.
Ach, o malo co zapomnialam, bo ja nie ziemniaczana, ale Wspanialy zajmuje sie oprocz stolem zakasek rowniez gotowaniem ziemniakow. Tak, tak Wspanialy slini sie juz na sama mysl o ziemniakach od tygodnia:))
I to wszystko, to jest moj sposob na bezstresowe przyjecie swiateczne.
Mam nadzieje, ze komus sie przyda i rowniez mam nadzieje, ze w komentarzach podzielicie sie swoimi uwagami i swoimi sposobami.
A przepisy z ostatnich dwoch lat juz sa w notkach na Gotuje bo musze, oraz nowe, tegoroczne przepisy beda ale po swietach, a ja swietuje Thanksgiving w sobote;))

PS.
Zamieszczam te notke na obu blogach, bo nie wszyscy czytaja oba, a mam nadzieje, ze ta notka pomoze chociaz jednej gospodyni w zorganizowaniu przyjecia bez niepotrzebnego stresu.

6 comments:

  1. ale dlaczego Wspaniałego podniecają ziemiaki ? robisz je w jakiś szczególny sposób ? czy moze jecie je tylko od święta właśnie?

    ReplyDelete
  2. zmorko--> Thanksgiving to jedyne swieto kiedy na 100% sa ziemniaki:))) Ja nie lubie ziemniakow, a wiec co za tym idzie nie kupuje, nie gotuje. Wspanialy lubi ziemniaki, ale nie chce mu sie ich robic tylko dla siebie, wiec potulnie czeka na swieta:) A ziemniaki robimy zawsze z dodatkiem smietanki. Inne dodatki sie zmieniaja, czasem jest to pieczony wczesniej czosnek, czasem tarty ser (cheddar), albo parmesan, czasem dodaje kalafiora, no takie rozne wariacje. W tym roku beda z wysmazonym na wior chipsami boczku i zielona cebula.

    ReplyDelete
  3. Przeczytałam, ale skoro na drugim blogu to samo to wracam tam!!:)

    ReplyDelete
  4. świetne rady i fajny blog :-)
    Zapraszam do mnie, dzisiaj mój sposób na grzanki ze świeżymi pomidorami i serem mozzarella :-)
    Zapraszam

    ReplyDelete
  5. Zapraszam do siebie:
    http://krzysiekpolcyn.blogspot.com

    ReplyDelete