Pamietam jak przyjechalam do Stanow i pierwszy raz zetknelam sie z dyniowym pie, pie ze slodkich ziemniakow. Patrzylam na to jak byk na rzeznika, bo jakos ciasta i desery z warzyw przekraczaly mozliwosci mojej wyobrazni. Ba, nawet samo ciasto marchewkowe bylo nie do ogarniecia, tym bardziej, ze ja nie lubie marchewki. Owszem uzywam w gotowaniu, ale nie jest to warzywo, ktore moglabym wziac na przegryzke z nudow do pracy, a robie tak czesto np. z kalafiorem czy surowymi pieczarkami.
Krotko mowiac zajelo mi ladnych kilka lat zanim zdecydowalam sie skubnac troche marchewkowego ciasta, dyniowe i ziemniaczane pies jeszcze mnie nie przekonaly.
Od tamtej pory nie za czesto, ale mialam wielokrotnie okazje do jedzenia ciasta marchewkowego, ale nigdy nie skusilam sie na upieczenie. Bo z tym moim pieczeniem i gotowaniem, to jest tak, ze ja owszem moge i nawet lubie, ale pod warunkiem, ze proces jest interesujacy. Zadne z wczesniej probowanych ciast marchewkowych nie bylo chyba na tyle interesujace, zeby zaczac mieszac i piec.
Tym razem z okazji Thanksgiving wybor padl wlasnie na ciasto marchewkowe.
A to tylko dlatego, ze znalazlam przepis z restauracji Grut Farm w Zurichu (Switzerland), ktory brzmial bardziej interesujaco niz inne przepisy. Bylo w tym przepisie cos, a moze nie bylo czegos, a mianowicie nie bylo maki, chociaz nie dokladnie...
Oto przepis:
Ciasto marchewkowe z Grut Farm
1 szklanka cukru (oryginalny przepis podaje 1i 1/4 szklanki, ale ja wole ciasta mniej slodkie)
285g orzechow laskowych
100g rodzynek - sultanek (jasne)
3 sredniej wielkosci marchewki (do 300g, nie wiecej)
6 zoltek
6 bialek
szczypta soli
2 male lyzeczki soku z cytryny
1/2 lyzeczki otartej skorki z cytryny
1 mala lyzeczka maki
1/4 lyzeczki cynamonu
4 lyzki dzemu z malin (bez pestek) lub innego
150g serka Philadelphia o temperaturze pokojowej
150g masla o temperaturze pokojowej
1 i 1/2 szklanki cukru pudru
1 mala lyzeczka wanilii
1/2 lyzeczka soku z cytryny
Orzechy zmielic w malakserze na bardzo drobno, wyplukac rodzynki i zostawic na sicie do odcedzenia.
Obrac marchew i zetrzec na tarce jarzynowej, wysmarowac maslem forme do pieczenia, moze byc duza tortownica, lub (jak w moim przypadku) mala foremka, o wymiarach 26x26cm.
Nagrzac piekarnik do temp. 180C
W kapieli wodnej (miska umieszczona nad gotujaca sie woda) ubic zoltka i polowe cukru. Ubijac az masa podwoi swoja objetosc i bedzie miala blado zolty kolor, oraz konsystencje gestej smietany.
Odstawic na bok i szybko w drugiej misce ubic bialka na gesta sztywna piane, dodajac pod koniec ubijania reszte cukru i szczypte soli.
Nastepnie miske z zoltkami umiescic z powrotem nad garnkiem z gotujaca woda i dodac do masy zoltkowej mielone orzechy, sok z cytryny marchew i otarta skorke z cytryny oraz lyzeczke maki i rodzynki.
Wymieszac dokladnie i zdjac z kapieli wodnej.
Do gestej masy zoltkowej dodac teraz dwie kopiaste lyzki piany i wymieszac delikatnie, nastepnie wymieszac delikatnie cala mase zoltkowa z piana z bialek dodajac cynamon.
Cala mase przelac do formy do pieczenia i umiescic w nagrzanym piekarniku na ok. 60min w zaleznosci od piekarnika.
Ciasto bardzo mocno rosnie, ale niestety opada.
Jest natomiast tak lekkie, ze nie da sie przekroic (jak planowalam).
Tutaj moj plan mija sie lekko z oryginalnym przepisem, w ktorym ciasto powinno byc tylko posmarowane na wierzchu dzemem malinowym, a ja koniecznie chcialam zrobic do niego krem z serkow Philadelphia, wiec zrobilam co nastepuje.
Powierzchnie wystudzonego, opadnietego ciasta wyrownalam troche scinajac brzegi.
Nastepnie posmarowalam calosc cienka warstwa dzemu i oblozylam kremem z sera.
Serek Philadelphia ubilam z maslem, cukerem pudrem, wanilia i odrobina soku z cytryny na jednolita gladka mase, ktora oblozylam cale ciasto.
Jest troche niewygodnie nakladac mase serowa na warstwe dzemu, bo nastepuje poslizg:) Wiec wykladalam krem serowy malymi porcjami na cala powierzchnie i tylko delikatnie wyrownalam.
Ciasto jest pyszne!!!
Moi goscie, w koncu wychowani na ciastach marchewkowych stwierdzili, ze to jest najlepsze jakie kiedykolwiek jedli, wiec serdecznie polecam z czystym sumieniem:)
O dijo!!!Wpadlas w jakis trans,przepis za przepisem.
ReplyDeleteZe tez ja nie potrafie zebrac w przepis tego co wymyslam,coz jakas taka niepoukladana kulinarnie jestem:)))
i wyglada super smakowicie, chyba wpadne do NY na to ciasto:)
ReplyDeleteMAGA--> Ja w taki trans wpadam w okresie Thanksgiving, a potem nastepuje cisza:)))
ReplyDeleteA Ty jak wymyslasz, to spisuj.
Beata--> Za pozno, wzielo sie i zjadlo:((
ReplyDeleteChętnie zrobię, dzięki za przepis. :)) A ten serek Philadelphia to jakiś twarożek?
ReplyDeleteUściski. :)
Akwarelio--> Tak to jest taki bardzo kremowy twarozek ale nie za miekki. Nie jestem pewna, ale cos mi chodzi po glowie, ze w PL jest serek Philadelphia...
ReplyDeletewczoraj zrobiłam próbę generalną przed swiętami (zeby nie było niespodzianki) i upiekłam Twoje ciasto marchewkowe.Cudo!Jest takie,jak piszesz bardzo delikatne,puszyste i smaczne.To,że sporo opada po upieczeniu,to nie problem,bo sprowadziłam je do poziomu masą serową,równie smaczną jak ciasto.Serek philadelphia jest w Polsce dostepny w sklepach Netto i nie tylko.
ReplyDeleteJeszcze raz serdeczne dzięki za przepisy.Piernik wg Twojej receptury nabiera mocy w zimnym garażu,już bez próby generalnej,ale wierzę,że będzie niebiański!
pozdrawiam...
Cudownie, że dajesz takie dokładniuśkie przepisy i opisy, to dla mnie ważne, bo mam tendencję do knocenia:)))
ReplyDeleteZ pewnością wypróbuję, a i będę to częstym gościem:DDDD
Pozdrawiam ciepło
ps. strasznie lubię "Cię czytać":DDDD
strasznie:)))