Okazja jest, bo ponoc zrobilam wlasnie najlepsze kotlety jagniece na te Wielkanoc.
Junior, ktory naprawde jest najwierniejszym i szczerym krytykiem moich poczynan kuchennych stwierdzil:
- Mamo przeszlas sama siebie tym razem. W zyciu bym nie wpadl na to, ze jagniecina mozna polaczyc z pomarancza.
Wobec powyzszego uznalam, ze warto ten przepis zapisac jesli nawet nie dla kogos, bo wiekszosc ludzi nie przepada za jagniecina to dla mnie samej na przyszlosc, bo za kilka miesiecy nie bede pamietac jak i co namieszalam.
Skladniki jak zawsze na oko, bo ja rzadko cos mierze ale postaram sie w przyblizeniu podac ilosci.
Mialam 11 kotletow jagniecych bo akurat tyle sie rzeznikowi udalo wykroic :D
Zaczelam od marynaty.
4 duze zabki czosnku
2-3 lyzki stolowe swiezego rozmarynu
2 lyzki stolowe swiezego tymianku
1 lyzka stolowa swiezego oregano
Wrzucic powyzsze skladniki do food procesora (malakser? po polsku? chyba) i drobno posiekac.
Jak ktos nie ma takiej sprytnej maszynki do siekania moze to zrobic nozem na desce.
Teraz zrobilam przerwe i przygotowalam dwie duze pomarancze na chutney bez gotowania, bo tak to nazwalam:)
Przygotowanie pomaranczy polega na ich filetowaniu.
Odkrawamy obydwa konce tak zeby bylo widac dosc duzy krazek miazszu i teraz stawiamy taka pomarancz na desce do krojenia i nozem jadac po luku w/g ksztaltu pomaranczy odkrawamy skore razem z albedo tak aby caly owoc byl zupelnie goly. Bierzemy taki owoc w dlon i wykrawamy miedzy blonami pojedyncze pazurki owoca.
Robimy to wszystko nad miska, do ktorej kapie sok bo wiadomo, ze soku przy tym jest duzo.
Nastepnie wylowilam pojedyncze "filety" pomaranczy i kazdy przekroilam na pol odkladajac je do osobnej miski. Ta pozostala po filetowaniu czesc z blonami odcisnelam nad miska z sokiem. Ten sok przyda sie za chwile i pozniej.
Wracamy do marynaty.
Jak juz czosnek i ziola mamy rozdrobnione to dolewamy oliwe z oliwek (virgin w moim przypadku) oraz troche soku z pomaranczy regulujac gestosc mazidla, dodajemy sol i pieprz (znow na oko ale duzo, bo kotletow nie solilam ani nie pieprzylam tylko wszystko zalatwila marynata).
Kazdy kotlet smarujemy (pedzelkiem) marynata po obu stronach i odkladamy do naczynia.
Tak to ma wygladac:
Calosc nakrywamy przezroczysta folia i wstawiamy do lodowki.
Kotlety sa stosunkowo cienkie wiec wystarczy nawet godzina, ja zostawilam je w lodowce na trzy godziny bo mialam czas i chcialam, zeby mieso wchlonelo ile sie da smakow marynaty.
Tak wiec polecam trzy godziny;)
Po trzech godzinach wyjmujemy z lodowki i teraz mieso stoi przez godzine w temperaturze pokojowej przed grillowaniem.
U nas byla piekna pogoda, wiec Junior i Wspanialy grillowali na zewnatrz, ale oczywiscie mozna to zrobic w domu, jak kto woli, jak kto lubi.
W czasie kiedy mieso odpoczywalo przed grillowaniem szybko przygotowalam najprostsza salatke swiata:
Tak, cala salatka to przekrojone male pomidorki, bazylia, sol, odrobina pieprzu i oliwa z oliwek.
Wymieszac, nakryc folia przezroczysta i odstawic na stole lub blacie kuchennym, salatka jest gotowa.
Bardzo lubie te salatke w okresie wczesno wiosennym kiedy pomidory sa bez smaku to jedynie te miniaturowe heirloom smakuja jak prawdziwe pomidory. Robie ta salatke zawsze z godzinnym wyprzedzeniem zeby znow oliwka polaczyla pomidorki z bazylia wtedy tak cudnie pachnie...
Zostala do przygotowania jeszcze chutney z pomaranczy.
Czastki pomaranczy mamy juz w misce do nich dodajemy jedna lyzke stolowa dzemu pomranaczowego i mieszamy.
Nastepnie dodajemy pokrojony gruby szczypior cebulowy i posiekana natke pietruszki, sol i odrobine pieprzu.
Mieszamy i jesli jest to za geste to dodajemy wycisniety sok z pomaranczy, ktory ciagle mamy.
Jak nie mamy... bo wczesniej wypilismy;)) to albo musimy wycisnac sok z nastepnej pomaranczy, albo dodac soku z cytryny.
Tak ma to wygladac:
Sprobowac i ewentualnie podregulowac smak dodajac sol, pieprz lub sok z cytryny, lub odrobine miodu w przypadku gdyby sok z cytryny spowodowal, ze jest za kwasne, ale nie sadze, bo dzem jest wystarczajaco slodki.
W czasie kiedy my przygotowujemy chutney, grillowanie kotletow zlecamy mezczyznom:)
Po grillowaniu nalezy znow wszystkie kotlety szczelnie przykryc zeby odpoczely i nie stracily soku.
Zaraz mnie ktos skrytykuje za uzywanie do przykrycia folii aluminiowej, ale serio zdaje ona duzo lepiej egzamin niz koc, czy poduszka. Wiec jak kto woli, ja nakrywam folia alumniowa, ktos lub kocem lub swetrem wydzierganym przez babcie - prosze bardzo nic mi do tego.
Po 15 minutach ukladamy kotlety na talerzu do serwowania na kazdy ktolet nakladajac lyzke pomaranczowego chutney.
Calosc wyglada tak:
Zdjecia nie sa najlepszej jakosci, bo robione bez okularow:)))
Ale zapewniam, ze kotlety smakuja bosko...... sama pozarlam az trzy sztuki, normalnie jeden byl by w sam raz.
Smacznego!!